niedziela, 9 listopada 2014

Czemu się nie odzywam, czyli francuskie jedzenie

  Jak zauważyliście albo i nie, od dłuższego czasu nic nie wstawiłam na bloga- dlaczego? Bo przez 4 miesiące mieszkam we Francji, gdzie sama nie gotuję, a raczej próbuję wielu potraw. Wiele z Was pewnie by powiedziało, że to super móc przez tyle czasu jeść w tak eleganckim kraju, gdzie jedzenie jest celebrowane. Na początku owszem- super,cudownie, świetnie, wspaniale! Ale to tak na miesiąc. Teraz to już tęsknię za polskim jedzeniem, jajecznicą na śniadanie, naszymi wędlinami, gotowanym indykiem etc. Co tu się w takim razie jada? No jak wiadomo pierwszy posiłek jest na słodko. Konfitury francuskie są na prawdę pyszne i tutaj nie ma się do czego przyczepić. Później zaczyna się trochę gorzej, bowiem Francuzi jedzą trzy posiłki dziennie z czego dwa są ogromne. Już nie mogę patrzeć na bagietkę, tęsknię za chlebem żytnim! Sery owszem są smaczne, ale ile można? No oni najwyraźniej mogą- i to zazwyczaj dwa razy dziennie. Z mięs, na stołach najczęściej gości wołowina. Co mnie się podoba? Duża ilość warzyw, sałata do posiłków. Czego nie mogę znieść- smażenia! No ile można? Kolejnym minusem jest to, że poza kaszą kus kus innej tu nie widziałam, a gdyby naszła Was ochota na coś typowo polskiego? Oj trudno coś znaleźć. Wiadomo, kuchnia francuska ma wiele jasnych stron- to grzech nie próbować ślimaków ( jak dla mnie smakowały jak pieczarki), wielu owoców morza np. krabów, langusty, krewetek przyrządzonych na wiele sposobów- oni to lubią. No są też ostrygi, ale na ten temat wolę się nie wypowiadać. No francuskie wino i sery wiadomo- delicje, ale czasem już na serio ma się ich dość. Francuzi przygotowują też wiele deserów: mus czekoladowy, różne tarty etc. tego jest na prawdę wiele. Podsumowując, kuchnia francuska a kuchnia, która gości u mnie w domu- może niekoniecznie polska, ale moja, to dwa różne światy. Warto przyjechać i spróbować lecz ja, osobiście marzę już tylko o łososiu ze szpinakiem czy makaronie pełnoziarnistym z pesto.